1 listopada - dotyk ostateczności
Prawdą jest, że jesień najbardziej dotyka ostateczności. Pod dyktaturą żółtych liści łatwiej o wsteczne analizy i refleksję. Rodzą się wtedy wartościowe myśli. I z tymi myślami pozostawiamy Was, Drodzy Czytelnicy, na czas Wszystkich Świętych.
Halina Poświatowska „Samotne cmentarze”:
One nas lubią, te samotne cmentarze, one, które są z nami tak bardzo, że nieledwie tkwią w środku nas. Paradoks odwracalny, bo może to my w nich tkwimy. Obrysowując palcem kontur własnego ciała uwzględniamy pelargonie posadzona nisko i klepsydrę zatkniętą u wezgłowia. Szept pochylonej brzozy, splot jej chłonnych korzeni, soczystą zieleń liści. I całując na dobranoc twoje czoło nad lewą brwią myślę o niedużej kaplicy z drewnianym krzyżem w poprzek. Pachnie ziemia...
Prawdą jest, że jesień najbardziej dotyka ostateczności. Pod dyktaturą żółtych liści łatwiej o wsteczne analizy i refleksję. Rodzą się wtedy wartościowe myśli. I z tymi myślami pozostawiamy Was, Drodzy Czytelnicy, na czas Wszystkich Świętych.
Halina Poświatowska „Samotne cmentarze”:
One nas lubią, te samotne cmentarze, one, które są z nami tak bardzo, że nieledwie tkwią w środku nas. Paradoks odwracalny, bo może to my w nich tkwimy. Obrysowując palcem kontur własnego ciała uwzględniamy pelargonie posadzona nisko i klepsydrę zatkniętą u wezgłowia. Szept pochylonej brzozy, splot jej chłonnych korzeni, soczystą zieleń liści. I całując na dobranoc twoje czoło nad lewą brwią myślę o niedużej kaplicy z drewnianym krzyżem w poprzek. Pachnie ziemia...
Все права на этот текст защищены. Его публикация целиком или частично требует согласия Издателя.